niedziela, 16 czerwca 2024

Gulasz z peklowanych serc wieprzowych

Dzisiaj coś z od serca.

Jeśli dobrze pamiętam, to taki gulasz jadłem u kolegi Andrzeja w jego gospodarstwie agroturystycznym, na kursie wędliniarskim. Robiłem go dawno temu, więc jest czas aby sobie przypomnieć i przedstawić na blogu. 

Potrzebujemy:

6 peklowanych serc wieprzowych
4 cebule
4 ząbki czosnku
4 liście laurowe
7 kulek ziela angielskiego
3 łyżki musztardy
1 opakowanie majeranku (około 8 gramów)
pieprz, sól (należy pamiętać, że serca są peklowane)
oliwę do smażenia

Wykonanie:
Najpierw peklowanie.
Do peklowania używamy peklosoli, jak sama nazwa wskazuje.
Serca wg receptur branżowych pekluje się np. na salceson wolsztyński - 14 st. Be - czyli 167 gramów peklosoli na litr wody, 0,4 litra solanki na kilogram serc. Czas peklowania 3-4 dni. Do salcesonu to odpowiednia solanka.
To dość mocna solanka i serca w gulaszu mogłyby być zbyt słone, dlatego proponuję zacząć od solanki około 10% czyli 100 gramów peklosoli na litr wody, 0,5 litra solanki na kilogram serc. 
Przed smażeniem, serca oczyszczamy z wszelkich błon, żył i aort, tak aby zostało samo czerwone mięso. 
Serca kroimy w paski około 5-6 mm.
Na rozgrzaną oliwę wrzucamy podroby i smażymy około pół godziny podlewając zimną wodą. 
Następnie dodajemy pokrojoną w kostkę cebulę i czosnek. Doprawiamy pieprzem. Chwilę dusimy a następnie zalewamy wodą i dusimy wraz z liśćmi bobkowymi i zielem angielskim około 2,5 godziny. W międzyczasie dodajemy musztardę. Na około pół godziny przed końcem gotowania dodajemy majeranek.
Po tym czasie mamy gotowe serca w gęstym sosie. W towarzystwie kaszy gryczanej i ogórków kiszonych, gulasz będzie idealny.


Smacznego życzy Paweł












1 komentarz:

  1. Serca to niezwykle smaczne, czyściutkie, zdrowe mięso. To danie wydaje mi się być przepysznym, jednak na razie nie mam dostępu do dobrego surowca. Wiem, że na farmie córki w Słowenii rzeźnik oddaje im wołowe i cielęce serce, ale nie dopytałam, co się dzieje ze świńskimi. To jest farma eko i dobrostan zwierząt jest tam niezwykły, aż miło popatrzeć, jak zadowolone są te prosiaki. Gdy pojadę jesienią, poproszę, by schowali serca z Podenka i Bicenka (tak nazwaliśmy szczęśliwe prosiaki). Dobrze, że wywalczyłam, ze już nie dają psu płucek i ozorków, no i że policzków nie zaiwania już (bo nie prosili) cwany rzeźnik :-DD Pozdrawiam - Marzena

    OdpowiedzUsuń